Moje dłonie nie są dopieszczone,
a kolana często posiniaczone.
Bo zawsze gdzieś... w coś... huknę,
tu się skaleczę a tu stuknę.
Zapał do pracy taki posiadam,
że tu gotuję i zmywam a tam gadam.
Wiersz jakiś piszę w między czasie,

Choć wiem, że bez Boga nic bym nie zdziałała,
pewnie tylko tak posiniaczona gdzieś w kącie płakała.
Bez niego żaden wiersz nie powstałby,
bo weny do tworzenia nie przynosi ten zły.
To Bóg daje talenty i siłę do codzienności,
do pisania, walki i serca wolności.
Daje szczęście tam głęboko,
tak głęboko, że nie dojrzy oko .
I tak fruwam po domku tu i tam
i z tym i z tamtym radę dam.
A kiedy nagle upadam, ktoś puka do drzwi
pyta : nie pomóc w czymś Ci?
Więc od złego trzymam się z dala,
lecę bo krokiet mi się przypala.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Z przyjemnością zapoznam się z Twoją opinią na każdy temat, choć nie obiecuję Ci, że z nią się zgodzę :) Pozdrawiam